Stags- M.A. Bennett

Są takie książki, o których istnieniu nawet nie wiemy. Mam wrażenie, że tak samo jest ze "STAGS". Nie jest to powieść szczególnie promowana, a na Instagramie widziałam ją u zaledwie kilku osób. Powieść po prostu przepadła w natłoku wielu innych, o wiele głośniejszych, lutowych premier. Ja postanowiłam mimo wszystko dać szansę książce M.A.Bennett.  

STAGS to wiekowa szkoła w Wielkiej Brytanii, do której uczęszczają dzieci i młodzież z arystokratycznych rodzin. Szkolną elitę stanowią Ludzie Średniowiecza. Jest to grupa, która przestrzega ściśle określonych reguł- nie używają żadnych telefonów, ani innych nowinek technologicznych i gardzą Dzikusami, czyli tymi, którzy tych technologii używają. Jedną z tradycji jest coroczne zaproszenie 3 uczniów spoza tego kręgu na polowanie, strzelanie i wędkowanie. Wśród gości jest Greer, nasza główna bohaterka i narratorka zarazem, która znalazła się w STAGS tylko dzięki stypendium. Dziewczyna od początku czuje się niezbyt komfortowo w tej szkole, jednak postanawia w niej zostać, bo to spełnienie jej marzeń. Kiedy dostaje więc zaproszenie, bez zastanowienia je przyjmuje, mimo że nie zamierza zasilać szeregów Ludzi Średniowiecza. Czy była to słuszna decyzja?

Należy zacząć od tego, że M.A. Bennett napisała powieść, którą tak naprawdę trudno zaszufladkować- niby jest to thriller, ale nie do końca. Książka zaczyna się od słów "Wygląda na to, że zamordowałam człowieka". Przez to miałam automatycznie skojarzenie z "Tajemną historią" Donny Tartt- wiemy kto, ale nie wiemy dlaczego. Uważam, że jest to ciekawy zabieg, bo nie skupiamy się na śledztwie, ale na psychologii bohaterów. Dodatkowym atutem jest zastosowanie narracji pierwszoosobowej, bo wtedy czytelnik ma wrażenie, jakby był przy wszystkich opisywanych wydarzeniach. Motyw przewodni jest oryginalny i jednocześnie przerażający. Miałam ciarki, kiedy dotarło do mnie, o co tak naprawdę chodzi w tym wszystkim.
Co do bohaterów, to najlepiej poznajemy oczywiście Greer, narratorkę. Jest to dziewczyna trochę zagubiona w świecie, do którego tak naprawdę nie powinna mieć wstępu. Istnieje jeszcze wielu innych bohaterów, jednak najbardziej kluczową postacią jest Henry, przywódca Ludzi Średniowiecza. Nie jest tak, że innych postaci nie poznajemy, wręcz przeciwnie, jednak z całą pewnością to właśnie ta dwójka jest najistotniejsza: Greer, bo to z jej perspektywy śledzimy tę historię, natomiast działania Henry'ego napędzają całą akcję. Według mnie chłopak jest najciekawszym charakterem w całej powieści. Trochę przypominał mi Draco Malfoy'a. 
Największą zaletą "STAGS" jest klimat. W trakcie lektury czułam się, jakbym znajdowała się w Wielkiej Brytanii, oglądając posiadłość jakiejś arystokratycznej rodziny. Czułam dotyk cegieł, z których zbudowano dom przed setkami lat. Widziałam wzgórza, jeziora i lasy osnute mgłą, tak bardzo charakterystyczne dla tamtejszych okolic. Czułam nawet zapach wilgotnego powietrza. Te opisy to po prostu mistrzostwo.
Akcja książki rozwijała się dosyć powoli, ale w pewnym momencie zauważyłam, że trudno jest mi się od niej oderwać. Nawet nie dlatego, żeby wiedzieć "co dalej", po prostu chciałam chłonąć tę gęstą atmosferę i dlatego trudno było mi odłożyć "STAGS", kiedy przeczytałam ostatnią stronę. Naprawdę nie mogłam uwierzyć w to, czego dowiedziałam się w epilogu. Mam nadzieję, że ostatnie słowa "Koniec?"(z naciskiem na "?") sugerują, że ukaże się kolejna część przygód (o ile tak to można nazwać) Greer i jej przyjaciół, bo nie mogłabym żyć w takim zawieszeniu. Chociaż z drugiej strony takie otwarte zakończenie daje pole do popisu wyobraźni samego czytelnika i sama książka nie daje o sobie przez to zapomnieć.
"STAGS" porusza również wiele ważnych aspektów, jak wierność tradycji, rodzinie, a co najważniejsze przywiązanie ludzi do technologii. Bohaterowie w pewnym momencie dyskutują na temat internetu i przeróżnych mediów społecznościowych. Henry wypowiada takie słowa:

"Jesteś żywą ilustracją problemu ludzi, którym się wydaje, że życie jest odbiciem tego, co widzą na ekranie. (..) Nikt już nie potrafi zjeść obiadu, nie robiąc mu zdjęcia. Nikt nie umie cieszyć się koncertem, jeżeli go nie nagra komórką, ani nie przepuści okazji, bu zrobić sobie selfie, kiedy spotka tak zwanego celebrytę. Już nawet nie musisz przechowywać wspomnień, Facebook zrobi to za ciebie. Wszystko musi być zarejestrowane. Ludzie doświadczają życia za pośrednictwem ekranu wielkości karty do gry, zamiast naprawdę je przeżywać."

Uważam, że są to bardzo ważne słowa, szczególnie z tego względu, że jest to powieść adresowana głównie do młodzieży. Są to słowa, nad którymi każdy z nas powinien się pochylić i zastanowić. Chociaż w kontekście całej historii wypowiedź Henry'ego może nie mieć już tak pozytywnego wydźwięku, to cieszę się i tak, że M.A.Bennett postanowiła ten problem zilustrować. Nawet jeśli jedna osoba zmieni dzięki temu swój styl bycia i zacznie po prostu ŻYĆ, to i tak będzie to już sukcesem autorki.
Naprawdę, jestem miło zaskoczona. Spodziewałam się dosyć przeciętnej historii młodzieżowej, a dostałam książkę z ciekawymi bohaterami, motywami, atmosferą i akcją, która nie dawała mi chwili oddechu. Mimo że "STAGS" nie trafia do moich ulubionych, to i tak zostanie mi w pamięci na długo. Bardzo polecam!
Moja ocena: 7/10

Komentarze

  1. Oj również o niej nie słyszałam, fabuła wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa ksiazka, chyba po nia siegne :) Fajny post, jak kazdy inny :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty