Miss Birmy - Charmaine Craig [recenzja]

Dzień dobry! Dzisiaj zapraszam Was na recenzję książki pod tytułem Miss Birmy, która miała swoją premierę pod koniec października.

Na początku muszę zaznaczyć, że o Birmie wiem tyle co… nic. Miałam więc lekkie obawy przed sięgnięciem po tę powieść, ale mimo wszystko dałam się przekonać, bo opis niezwykle mnie  zainteresował.

Na początku powieści poznajemy  Benny’ego i Khin, którzy, choć nie mówią w tym samym języku, to są tak samotni, że decydują się na małżeństwo. Kiedy chaos II wojny światowej ogarnia również Birmę, na świat przychodzi  ich córka, Luiza. Jej dzieciństwo jest bardzo burzliwe – nie tylko ze względu na panującą wojnę, ale też ze względu na problemy w rodzinie. Te wydarzenia kształtują charakter dziewczyny, która od najmłodszych lat zachwyca urodą i która już jako nastolatka walczy o tytuł Miss Birmy. Pozornie ten konkurs piękności nie ma nic wspólnego z polityką, jednak okazuje się, że od tego, która z dziewcząt wygra, zależy, czy kraj uda się zjednoczyć, czy jeszcze bardziej go podzielić.

Brzmi ciekawie, prawda? Ale jeszcze bardziej interesujący jest fakt, że powieść jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, a tytułowa Miss Birmy to nikt inny, jak… matka autorki.

Powieść Craig jest absolutnie zachwycająca, jeśli chodzi o przedstawienie wszelkich wątków polityczno-społeczno-kulturowych w Birmie, szczególnie jeśli ktoś nie jest zaznajomiony z historią tego kraju. Należy również przyznać, że jest to dosyć mroczna lektura – wszak jej akcja toczy się w dużej mierze w czasie II wojny światowej i późniejszej wojny domowej. Jest tutaj opisana m.in. masakra dokonana na Karenach, jednej z grup etnicznych zamieszkujących tamte tereny. Dlatego Miss Birmy to nie tylko historia jednej rodziny z wątkami wojennymi w tle, ale wzruszający dowód na okrucieństwo, które jedni ludzie gotują innym i pod tym względem nie mam wobec tej powieści żadnych zastrzeżeń.

Matka autorki na wyborach Miss Birmy

Z drugiej jednak strony Miss Birmy rozczarowała mnie lekko pod względem bohaterów. Rozumiem, że książka Craig jest oparta na prawdziwych wydarzeniach i tego autorka chciała się trzymać, ale niekiedy czułam się zagubiona. Bohaterowie okazywali się momentami niekonsekwentni i niespójni i zaprzeczali sami sobie. Nie oznacza to jednak, że zostali źle skonstruowani. Mam po prostu wrażenie, że brak tu zaledwie jednego ogniwa, które mogłoby to wszystko połączyć – tylko tyle i AŻ tyle. Na największe uznanie zasługuje chyba Khin – matka Luizy i babcia autorki. Ta kobieta to wręcz uosobienie siły i determinacji. Jednak uderzyło mnie również to, że tak właściwie mało jest Miss Birmy w Miss Birmy. Praktycznie ¾ książki jest poświęcone Khin i Benny’emu. Z jednej strony nakreśla to doskonale kontekst wydarzeń i dla mnie nie stanowiło to problemu; byłam zadowolona z tak szczegółowego zobrazowania Birmy razem z jej problemami. Z drugiej jednak strony zupełnie zrozumiem osoby, które będą rozczarowane tym faktem.  

Jeśli chodzi o narrację, to jest poprowadzona dobrze, chociaż bez fajerwerków, ale wynika to raczej z faktu, że sama akcja powieści, mimo całego natłoku wydarzeń, toczy się dosyć leniwie, niczym powolna, długa opowieść przy kominku. Osobiście „podkręciłabym” trochę tempo i zrezygnowałabym z niektórych scen. Mimo to nie można o Miss Birmy powiedzieć, że jest to książka nudna. Sam styl Craig jest bardzo plastyczny, pełen porównań bardzo porusza wyobraźnię.

Podsumowując, uważam, że Miss Birmy to nie lektura, która każdemu przypadnie do gustu, ale jest zdecydowanie warta uwagi, bo jeśli otworzy się na nią umysł, to ona odwdzięczy się niesamowitymi emocjami i wiedzą, której próżno szukać gdzie indziej. Spróbujcie!

Dziękuję Wydawnictwu MANDO za możliwość zrecenzowania tej fascynującej powieści!



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty