Bal szalonych kobiet - Victoria Mas

    

   

Szaleństwo motyw literacki, który najczęściej służy opisowi nie tyle chorego umysłu, co niedostosowaniu bohatera do norm społecznych oraz obyczajowych. I właśnie w tym znaczeniu motyw ten wykorzystuje Victoria Mas w swoim „Balu szalonych kobiet”.
    Akcja powieści rozgrywa się w 1885 roku w paryskim szpitalu psychiatrycznym Salpêtrière. Na pierwszy plan wysuwają się losy dwóch bohaterek: Geneviève, oddanej racjonalizmowi oddziałowej pielęgniarek; oraz umieszczonej siłą w szpitalu Eugénie, której „przypadłość” polega na tym, że widzi duchy i słyszy ich głosy. Pozornie te dwie kobiety nie mają ze sobą nic wspólnego, jednak okazuje się, że łączy je więcej, niż mogłoby się wydawać.
    Ostatnio wśród moich lektur mało było nowości wydawniczych, jednak kiedy zobaczyłam zapowiedź „Balu szalonych kobiet” stwierdziłam, że jest to pozycja, którą muszę przeczytać; głównie ze względu na fakt, że również w mojej pracy naukowej zajmuję się tematem szaleństwa, tyle że w literaturze niemieckojęzycznej. Z zaciekawieniem sięgnęłam więc po tę powieść, by zobaczyć, dla jakiego problemu szaleństwo jest tutaj powierzchnią projekcyjną i jak ten motyw został sfunkcjonalizowany przez autorkę. Mas skupiła się przede wszystkim na aspekcie niedostosowania się kobiet do norm społecznych lub nawet samego posądzenia je o to, świadczy o tym chociażby ten fragment: 

Szpital dla umysłowo chorych jest przeznaczeniem wszystkich, których wrażliwość nie odpowiada otoczeniu. Więzienie czeka każdą, która zawiniła w tym, że miała swoje zdanie. Mówi się, że od przybycia przed dwudziestu laty Charcota [lekarza] szpital Salpêtrière się zmienił, że zamyka się w nim wyłącznie prawdziwe histeryczki. Mimo to wątpliwości pozostają […]. Żadna kobieta nigdy nie jest pewna, czy jej słowa, oryginalność, aspiracje nie zaprowadzą jej w budzące strach mury budowli w XIII Dzielnicy (Mas s. 35)

Widać tutaj więc feministyczne podejście autorki do tego tematu. Albo przynajmniej próbę takiego feministycznego podejścia. Bo tak naprawdę każdy (no, z małym wyjątkiem pod koniec fabuły) mężczyzna zostaje w tej powieści zdemonizowany. Z jednej strony nie uważam aby mierzenie wszystkich męskich postaci jedną miarą miało jakiekolwiek podstawy, ale z drugiej muszę przyznać, że to przejaskrawienie służy uwydatnieniu problematyki tekstu i w tej funkcji sprawdza się ono faktycznie dobrze. Kiedy bowiem poznajemy losy innych pacjentek Salpêtrière, okazuje się, że mamy tu do czynienia nie tyle z konfliktem między jednostkami, co raczej z ogólną wojną dwóch płci. Temat ten był popularny w literaturze początku XX w., dlatego nie osądzam tu, czy ukazanie go przez Mas jest moralnie poprawne czy nie.
    Koniec XIX w. w Europie to jednak czas rozumu i nauki. Eugénie trafia do szpitala ponieważ widzi duchy i słyszy ich głosy – dzięki swojemu „szaleństwu” ma możliwość zobaczyć więcej, niż zwykły człowiek jest w stanie. Jej postać silnie kontrastuje z postacią Geneviève, która jest prawdziwą córką swoich racjonalnych czasów. Dlatego jej postać przywodzi na myśl bohaterów romantycznych, którzy również posiadali „dostęp do zaświatów”, a przez co byli postrzegani jak wybrańcy Boży. Dzięki temu Victoria Mas poruszyła inny problem – problem normy społecznej, a dokładniej tego, czym ta norma jest i jak się ona zmienia.
    „Bal szalonych kobiet” nie jest objętościowo obszerny, nie uważam jednak, by powieść ta miała jakieś rażące braki. Chociaż przyznam, że rozbudowanie niektórych wątków i samej psychologii postaci mogłoby się tekstowi tylko przysłużyć. Rozczarowanie może niektórym jedynie przynieść fakt, że sam tytułowy bal zajmuje dosyć mało miejsca w powieści, aczkolwiek uważam, że jest to celowy zabieg – w końcu czytelnik czeka na bal tak samo niecierpliwie jak pacjentki Salpêtrière. Jeśli chodzi o warstwę językową, to nie jest ona zła, ale też nie wybitna, co jednak nie wynika z tłumaczenia.
    Podsumowując, Victoria Mas przedstawia szaleństwo jako formę działania wymierzonego przeciwko kobietom i kobiecości w ogóle. Mimo kilku wątpliwości z tym związanych, muszę przyznać, że jest to jedna z ciekawszych propozycji literackich tego roku. Koniec powieści zaskakuje. Sama zadałam sobie nawet pytanie: „Co jeśli cała ta powieść, to treść listu jednej z bohaterek?”. Nie zdradzę, oczywiście, której bohaterki, ale mogłoby to być pytanie wyjściowe do ciekawej interpretacji. Tę jednak pozostawiam Wam – czytajcie i zastanawiajcie się!


Dziękuję Wydawnictwu Mova za możliwość przeczytania i zrecenzowania „Balu szalonych kobiet”.

Komentarze

  1. Długo czekałem na nowy post, nareszcie się pojawił 😊bardzo miło się czytało, czekam na kolejny (mam nadzieję że pojawi się szybciej) 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty